Dziś przedstawiciele naszej Redakcji towarzyszyli Bogusławowi Owocowi w wizycie, jaką złożył on w Sądzie Rejonowym w Olsztynie. Wizyta nie miała oczywiście charakteru towarzyskiego, a jej celem było wyjaśnienie tajemniczej historii pewnych dokumentów. Niestety, nie było nam dane przysłuchiwać się rozmowie Bogusława Owoca z urzędnikiem sądowym, gdyż kieroniczka sekretariatu, Lucyna Kuryłowicz, nakazała nam opuszczenie pokoju, grożąc wezwaniem ochrony. Udało nam się jednak zarejestrować część rozmowy.
Bogusław Owoc, przygotowując się do jutrzejszej rozprawy, od tygodnia próbował uzyskać w sądzie interesujące go akta. Okazało się bowiem, że po postępowaniu sądowym trwającym już blisko trzy lata, udało się mu dotrzeć do dokumentów, których przez te trzy lata nikt nie chciał pokazać. Nastąpiło to po tygodniowej awanturze w Urzędzie Skarbowym, kiedy to Bogusław Owoc otrzymał z sądu potwierdzenie, że interesujących go dokumentów tam nie ma.
Dziwnym trafem dokumenty odnalazły się po pięciu dniach.
– Potwierdza to tym samym jedną zasadniczą tezę, iż jeżeli chce się dotrzeć do jakichś dokumentów, to te dokumenty – wbrew wszystkim siłom – się otrzyma. Dlatego też śmieszą mnie komentarze niektórych naszych radnych, że rzekomo pozbawieni są wglądu w dokumenty z Urzędu Miasta. Ja, mając teraz pełną dokumentację, mogę doprowadzić do sytuacji, że naczelnik Urzędu Skarbowego i dyrektor Izby Skarbowej poniosą konsekwencje podjętych kilka lat temu działań – skomentował Bogusław Owoc.
Zachęcamy do obejrzenia materiału filmowego, na którym zarejestrowaliśmy początek rozmowy Bogusława Owoca z pracownikiem sekretariatu oraz wypowiedź Owoca, dotyczącą sytuacji z dokumentami.