Michał Wypij, kandydat PiS wraz z mecenasem Lechem Obarą podczas niedawnej konferencji prasowej przedstawili pomysł otwarcia biura pomocy prawnej dla osób, którzy dostali niesprawiedliwe wyroki, a także dla tych, których nie stać na adwokata lub wytoczenie procesu.
Pomocą taką miałby zajmować się radca prawny zatrudniony z pieniędzy przeznaczonych na funkcjonowanie biura poselskiego.
– Posłowie dostają sporo pieniędzy. Niech więc zostaną one wykorzystane na konkretną pomoc ludziom. W końcu to parlamentarzyści są dla obywateli i powinni im służyć, jak tylko mogą – wyjaśnia Michał Wypij.
To nie byłaby tylko pomoc doradcza.
– Takich punktów jest bowiem tysiące w całej Polsce, w których można uzyskać darmową poradę prawną, często przekazywaną językiem niezrozumiałym dla przeciętnego obywatela – dodaje Michał Wypij.
Poza tym pomoc jest zazwyczaj najbardziej dostępna w dużych miastach.
– Dlatego zwróciłem się do prezydenta Andrzeja Dudy, aby biura „Duda pomoc” mógłby być otwierane nie tylko w aglomeracjach, ale przede wszystkim tam, gdzie żyją najbiedniejsi, a więc w małym miejscowościach, gdzie dostęp do profesjonalnej opieki prawnej jest utrudniony – dodaje Lech Obara.
Radcy prawni w biurze pomocy nie ograniczaliby się jedynie do ustnej porady. Będą także pisać pisma, a nawet zapewnią reprezentowanie poszkodowanego przed organami wymiaru sprawiedliwości.
– Często spotykamy się z przypadkami tzw. „beznadziejnymi”, gdzie ludzi dotknął niesprawiedliwy wyrok sądu. Wydaje im się, że już nic nie są w stanie zrobić, nie są w stanie walczyć. A to nieprawda. I właśnie takim poszkodowanym obywatelom chcemy przede wszystkim pomagać – wyjaśnia mecenas.
– Nie chcę być posłem przez domofon – mówi dodatkowo Michał Wypij. – To ja powinienem być przede wszystkim dla ludzi.
Przypomnijmy, że jakiś czas temu, mieszkańcy budynku przy ul. Kopernika, w którym zalęgły się szczury, zwrócili się o pomoc do posłanki i senatora z frakcji PO. Ich biura poselskie znajdują się w tej samej kamienicy, która została właśnie dotknięta plagą gryzoni. Co się okazało, całą sprawę, z którą przyszli poszkodowani, musieli opowiadać parlamentarzystom przez domofon.
– To nie do pomyślenia, aby biuro poselskie było zamknięte w normalnych godzinach pracy – dodaje Michał Wypij.