Niepozorny, mały sklep z kolorowymi nalepkami na szybie, w środku świeczki i kadzidełka. Zarówno w okolicy, jak i wewnątrz mnóstwo młodzieży. Czyżby interesował ich zakup pachnących świeczek? Nic bardziej mylnego. Młodzi ludzie znaleźli sobie miejsce, gdzie mogą kupić legalnie dopalacze.
Oficjalnie są sprzedawane jako elementy dekoracyjnie między innymi saszetki zapachowe. Przypomnijmy, że we wrześniu 2010 roku zamknięto sklepy oferujące tzw. dopalacze. Były one sprzedawane jako produkty kolekcjonerskie, zrobiło się o nich głośno, gdy doszło do kilkunastu zgonów, w kulminacyjnym momencie do szpitala codziennie trafiali amatorzy ,,kolekcjonowania’’. Dlaczego te substancje są tak niebezpieczne? Tak naprawdę, nie jest znany skład tych produktów.
Zdarzało się, że zawierały w sobie składniki trutki na szczury czy nawozów. Mitem jest więc stwierdzenie, że są to produkty bezpieczne i naturalne. Aby poznać dokładny skład nowych dopalaczy, udaliśmy się do olsztyńskiego SANEPIDU. Jednak okazało się, że tam nie można zbadać ich zawartości. Wysłaliśmy więc próbkę do warszawskiego laboratorium.
Także olsztyńska policja zdawała się być zaskoczona faktem, że takie rzeczy dzieją się w naszym mieście. Niestety, na nic kampanie informacyjne – młodych ludzi nie odstraszają straszliwe konsekwencje zażywania dopalaczy. Najgorsze jest to, że skutki zażywania dopalaczy nie są do końca zbadane. Nie wiadomo, jak igranie z nimi odbije się na przyszłym zdrowiu nieświadomych ludzi. Czułem się bardzo źle, bałem się tego stanu i modliłem się, aby się skończył.
Tego nie da się opisać, ale wiem, że już nigdy więcej po to nie sięgnę! – opowiedział nam jeden z młodych mieszkańców Olsztyna. Amator palenia zawartości saszetek, do którego dotarliśmy, do tej pory dochodzi do siebie i przestrzega wszystkich przed zapachowymi wynalazkami. Niestety, amatorzy mocnych wrażeń wolą narażać swoje zdrowie i życie niż posłuchać głosu rozsądku. Już przed otwarciem sklepu, kręciły się w pobliżu grupki młodych chłopców. Młoda dziewczyna stoi przy kasie, gdy do sklepu przychodzą chłopcy.
Od razu widać, że są tu stałymi klientami. Kasjerka wie, co im podać, zza półki za ladą wyciąga małą saszetkę z napisem Sosnowe Orzeźwienie. – Czy to do powieszenia w szafie? Nie, do palenia – śmieją się. Do ilu jeszcze musi dojść tragedii, żeby w końcu zrozumieli, że ta zabawa może się skończyć fatalnie?