Oddajcie dzieciom ojca! Dramat pana Andrzeja

Pan Andrzej Duszak z okolic Lidzbarka Warmińskiego zdecydował się na dramatyczny krok w nierównej walce z wymiarem sprawiedliwości. Sąd – niesłusznie jego zdaniem – zakazał mu widywania się z dziećmi. Zdecydował się więc na rozpaczliwy krok.

– Stoję pod sądem już od siódmej rano i będę stał dopóki mój protest głodowy nie przyniesie efektu – mówi zdesperowany ojciec dwójki dzieci. Dla nich zrobiłbym wszystko. Czy ten koszmar kiedyś się skończy?

Pan Andrzej długo bił się z myślami o proteście, ale dopiero teraz zebrał w sobie dość sił by to zrobić. Swoich pociech nie widział od dwóch lat, ale nie ma dnia by o nich nie myślał. Gdy opowiada o synu i córce jego twarz promienieje, jakby samo wspomnienie o ukochanych dzieciach mogło sprawić, że zapomni o traumie.

Mężczyzna od 2009 roku stara się o prawo do opieki nad dziećmi. Od początku tej walki była konkubina pana Andrzeja i zarazem matka jego dzieci ograniczała mu kontakt z nimi.

– Chce, żeby dzieci były tylko przy niej. Przed sądem udawała, że boi się, że uprowadzę dzieci – mówi ze smutkiem mężczyzna.

Pan Duszak nie dawał jednak za wygraną. Wielokrotnie dzwonił do byłej partnerki, by ta choć przez chwilę pozwoliła porozmawiać mu z dziećmi, jednak ona zawsze miała jakieś wymówki – nie teraz, jestem zajęta, nie mam ochoty.

– Oskarżała mnie też o nękanie. Twierdziła, że wydzwaniam do niej po sto razy dziennie, a to nieprawda. Przedstawiłem przed sądem bilingi, gdzie czarno na białym widać, że owszem zdarzały się dni, że wielokrotnie dzwoniłem, ale nie sto razy, a 20 – bulwersuje się pan Andrzej.

Żadne dowody przedstawione przez mężczyznę nie były wystarczające dla sądu. Była partnerka wielokrotnie odmawiała mu wydania dzieci, co zostało nawet odnotowane przez funkcjonariuszy policji. Jednak w Polsce wciąż pokutuje pogląd, że matka ma prawo tak się zachować. Natomiast ojciec, choćby prawo stało za nim i tak jest na przegranej pozycji. Powodem wydania wyroku był fakt, iż pan Andrzej rzekomo jest zbyt impulsywny i nie potrafi się dostosować.

-To absurd!- mówi mężczyzna. – Owszem, była jedna sytuacja, kiedy podniosłem głos na panią kurator, ale kto inaczej by się zachował na moim miejscu?- dziwi się.

Do sytuacji doszło podczas jednego ze spotkań. Pani kurator od początku była uprzedzona. Gdy ojciec chciał przytulić córkę, kobieta szarpnęła dziewczynkę, a jego odepchnęła. Wtedy czara goryczy się przelała. Mężczyzna krzyknął: „Co pani wyprawia? Przecież tak się nie robi!”

– Ale czy można to nazwać agresywną reakcją?- mówi Pan Andrzej.

Mężczyzna informował o tym policję, ale wszystko na nic. Była też sytuacja gdy kurator próbowała wyszarpać syna z jego rąk. Wtedy też wezwał policję. Chciał nagrywać rozmowę, jednak policjanci wyrwali mu z rąk kamerę. Grozili też, że oskarżą go o znieważenie. Do tej pory taki wniosek nie wpłynął, jednak wtedy zaczęła się nagonka na mężczyznę. Policjanci starali się udowodnić, że mężczyzna źle opiekuje się dziećmi. Fotografowali go, gdy przechodził przez ulicę w rzekomo niedozwolonym miejscu. Jednak tę bitwę mężczyzna wygrał. Sąd wydał wyrok uniewinniający w tej sprawie. Dziś mężczyzna walczy o to by miejsce dzieci było przy nim. Nie chodzi mu jednak o to by ograniczyć władzę rodzicielską matce.

-Dla dobra dzieci obydwoje rodziców powinno mieć kontakt z dziećmi – twierdzi.

Wie ze wychowa dzieci lepiej niż matka. Zdaniem pana Andrzeja była partnerka lekceważyła nawet problemy córeczki ze zdrowiem.

–Ja okazuję dzieciom większe zainteresowanie – twierdzi.

Światełko w tunelu pojawiło się gdy znalazł się świadek, który widział, że matka nie interesuje się dziećmi. To było kilka lat temu, gdy znajoma zobaczyła córkę pana Andrzeja bawiącą się samą na środku ulicy. W ostatniej chwili udało jej się uratować dziecko przed pędzącym samochodem. Jednak mimo solennych obietnic, znajoma mężczyzny nie powtórzyła tego przed sądem. Pan Andrzej jednak wciąż wierzy, że wkrótce będzie mógł godnie żyć i spokojnie patrzeć jak dorastają jego pociechy. Do tematu powrócimy.

Dodaj komentarz