Dziś punktualnie o godzinie 15:00 rozpoczęła się sesja Rady Miasta w Jezioranach. Sesja niezwykle ważna, bo miał być na niej zatwierdzony i dyskutowany m. in. budżet. Tym bardziej dziwiła nieobecność na sesji burmistrza Jezioran, Macieja Leszczyńskiego. Jednak w świetle tego, co wydarzyło się w trakcie sesji, nieobecność burmistrza przestaje dziwić. Widocznie przeczuwał, że może to być sądny dzień. Tego, co wydarzyło się dziś w Jezioranach radni ani zastępca burmistrza na pewno nie przewidzieli i długo nie zapomną. Obradom bacznie przypatrywała się dziennikarka Expressu Olsztyn oraz przedstawiciel olsztyńskiego oddziału stowarzyszenia Solidarni 2010.
Sala w jeziorańskim domu kultury była dziś wypełniona po brzegi publicznością. Przybyli m. in. członkowie stowarzyszenia Siedliska Warmińskie, inicjatywy Wolne Jeziorany oraz mieszkańcy maleńkiej wsi Lekity, którzy rozpaczliwie, ale stanowczo i zdecydowanie protestują przeciwko budowie wiatraków na Świętej Górze Prusów w Lekitach. „Uzbrojeni” oni byli w transparenty, mówiące wiatrakom kategoryczne STOP, trąbki i megafony. Mieli do swoich włodarzy tylko jedną prośbę.
– Ponieważ sesja zapowiada się na bardzo długą, jeden z radnych ma zgłosić wniosek o to, aby wolne wnioski mieszkańców przesunąć na początek obrad. Chcemy tylko wyrazić swoje zdanie na temat inwestycji wiatrakowej i opowiedzieć o dramatycznej sytuacji mieszkańców Lekit, którzy dzień i noc koczują na mrozie w przyczepie campingowej, blokując drogę dojazdową na Świętą Górę – mówiła Danuta Kozłowska, prezes stowarzyszenia Siedliska Warmińskie. – Jeśli wolne wnioski mieszkańców będą ostatnim punktem sesji, wszyscy radni wyjdą z sali i będziemy mówić sami do siebie, tak jak to zawsze ma miejsce – dodała.
Niestety, radni przewagą głosów 11:2 przy jednej osobie wstrzymującej się, odrzucili wprowadzenie tej zmiany w porządku dzisiejszych obrad. Sekundę później na pewno żałowali swej decyzji. Mieszkańcy – z Danutą Kozłowską i Wojciechem Sobierańskim na czele – głośno wyrazili swoje niezadowolenie z takiego obrotu sprawy i zapowiedzieli, że w takim razie sesja w ogóle nie odbędzie się. W ruch poszły trąbki, megafony i …palce do głośnych gwizdów. W tej sytuacji radni chyłkiem, tylnym wyjściem pospiesznie opuścili salę, aby „się naradzić”, zaś do zdesperowanych, ale świadomych swych praw mieszkańców wyszedł zastępca burmistrza, Władysław Deliga.
Zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele EO oraz Solidarnych 2010 wzięli go natychmiast w krzyżowy ogień pytań. Chcieli wiedzieć, dlaczego gmina nie wstrzyma inwestycji na czas rozpatrzenia sprawy przez Najwyższy Sąd Administracyjny a także – czy gminni włodarze zdają sobie sprawę z faktu, że lokalizacja inwestycji pożytku publicznego nie może się mieścić na prywatnej działce. Interesowało ich także, kto wydał tę – niezgodną z prawem – decyzję oraz czy ktokolwiek z gminnych urzędników udał się w okolice Świętej Góry aby sprawdzić, czy protestującym niczego nie brakuje.
– Decyzję podpisał burmistrz Jezioran, Maciej Leszczyński – odpowiedział Deliga. – A do protestujących wybiorę się niebawem. Chcę także w przyszłym tygodniu zorganizować spotkanie inwestora, protestujących oraz władz gminy – obiecał.
Zaraz potem na sali ponownie zjawili się radni i odbyło się kolejne głosowanie nad zmianą porządku obrad. Wynik znów był taki sam – brak zgody na wolne wnioski. Tym razem protesty jeszcze przybrały na sile. Pojawiły się hasła o referendum, o odwołaniu władz gminy, o nieliczeniu się z potrzebami i zdaniem mieszkańców oraz o łamaniu prawa przez gminnych urzędników. Towarzyszyły temu oczywiście trąbki, gwizdy i megafony.
– Zamykam dzisiejsze obrady. Sesja zostanie wznowiona w sobotę o godzinie 10:00 – oświadczył przewodniczący Rady Miasta.
Mieszkańcy zareagowali natychmiast.
– Nie będzie żadnej sesji dopóki nas nie wysłuchacie. Każda zostanie przerwana! Nie uchwalicie budżetu ani nie podejmiecie żadnej innej decyzji, na przykład tej o dożywianiu dzieci czy zapobieganiu narkomanii. To rada jest dla nas a nie my dla rady. My chcemy jedynie godnie żyć i liczyć na to, że będziemy wysłuchani. Potrzebujemy tylko paru minut. Czy to tak wiele? – powiedzieli na koniec.
Mieszkańcy nie chcą wiatraków na Świętej Górze, w bezpośrednim sąsiedztwie swoich domów. Chcą móc wyrazić swoje stanowisko przed radnymi i burmistrzem. Nie jest im to dane. Przypuszczalnie ta urzędnicza buta zostanie zweryfikowana podczas najbliższych wyborów samorządowych.
– Tej radzie już dziękujemy – padało dziś w Jezioranach z różnych miejsc sali sesyjnej.